Ach co to był za bieg! Półmaraton w Radomiu!

Ach! Co to był za bieg!!!
Naprawdę jestem pod wrażeniem tego co się działo w zeszłą niedzielę w Radomiu, podczas I Półmaratonu Radomskiego czerwca '76! Ale może od początku...
Pobudka miała być o 6:30, ale zanim zadzwonił budzik, obudziła nas burza! Silny wiatr i duży deszcz, ciemne niebo, nie zapowiadało się najlepiej.
Droga do Radomia tez nie wyglądała dobrze. Duże opady deszczu sprawiły, że wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać, czy w ogóle będzie można pobiec? Po zaparkowaniu przed radomskim MOSiRem, żeby wyjść z samochodu, trzeba było wejść po kostki w wodę płynąca/stojąca na ulicy! Wtedy chyba tylko Łukasz nie tracił nadziei, że się wypogodzi...
Ale co tam. Odebraliśmy pakiety startowe - i tu pierwsze miłe zaskoczenie, w pakiecie: fajna koszulka techniczna, skarpetki z logo biegu(!) (dla mnie świetna wiadomość bo moje były już przemoczone), dwie szklanki od sponsora, izotonik i książeczka z historia strajków czerwcowych!
Kolejna rzecz, to wiadomość od organizatora, że start biegu będzie przesunięty o godzinę z powodu ulewy...no trudno! Mieliśmy tylko nadzieję, że w ogóle uda się pobiec, na szczęście pogoda się nad nami zlitowała i zaczęło się przejaśniać! Czas od przyjazdu do Radomia, aż do samego startu spędziliśmy wspólnie z ekipą Biegam Bo Muszę Kielce, która zawsze nas wspiera i wiele osób z tej drużyny biega dla Bartka. W takim towarzystwie, nawet godzina opóźnienia nie była straszna. Swoją droga duży szacunek dla organizatorów, że w ciągu godziny uporali się ze wszystkimi problemami, bo nie tylko o deszcz chodziło!
Podczas przymusowej dłuższej "rozgrzewki", czyli po prostu czekając na start, poznałem Michała, który biega w Spartanie Dzieciom. Jak się później okazało, prawie cały półmaraton przebiegliśmy razem, motywując się wzajemnie i naprawdę świetnie się bawiąc! ;)
Sam bieg dla mnie był dużą niewiadomą. Pierwsza niespodzianka to uczucie głodu tuż przed startem! Niby godzina różnicy, a organizm się domagał swojej porcji! Trasa okazała się nieco bardziej pagórkowata niż myślałem, to akurat dobrze, bo na podbiegach raczej wyprzedzałem niż byłem wyprzedzany ;). Dobre oznakowanie, świetna atmosfera i dużo kibiców. Niczego nie brakowało, była woda, izotonik, były kurtyny wodne, które świetnie orzeźwiały, banany i uśmiech na twarzach wolontariuszy! 
A ja? No cóż...Początkowo chciałem pobiec na 1.45min. ale biegło mi się tak dobrze i w równym tempie, że wyszło sporo mniej, a myślę, że mogło być nawet poniżej 1.40, bo zapas sił od 17km miałem naprawdę spory. Pierwszy raz poczułem działanie żelu energetycznego! "Wciągnąłem" go na 12km i dostałem takiego kopa, że naprawdę mogłem biec szybciej! Dlaczego nie biegłem? Bo stwierdziliśmy z Michałem, że fajnie będzie wbiec razem na metę, On jako Spartanin biegający dla małego Stasia, a ja wiadomo, dla Bartka. I tak tez się stało ;) Dodatkowo przyłączył się do nas Wojtek - brat Michała;)
czas:1.41.43 i 50 miejsce w M20


Byłbym zapomniał o najważniejszym! Podczas gdy my biegliśmy półmaraton, Bartek wraz z grupą przedszkolaków rywalizował w swoim pierwszym biegu! Biegu Przedszkolaków!
Nasz syn wygrał swój pierwszy medal!;) A jeden ze sponsorów, firma HALLS przekazała 10zł od każdego uczestnika  biegu na konto Bartka! Dziękujemy!



Dla Bartka pobiegli:
Mariusz , Łukasz, Agata, Agnieszka, Piotr, Andrzej, Sylwia, Rafał, Przemek
i oczywiście z dużym wsparciem BBM Kielce z Bartkiem Kozłowskim na czele! ;)


Ogromne Podziękowania należą się Panu Tadeuszowi Kraska - dyrektorowi biegu, który pomógł nam nie tylko w promocji naszej akcji "Biegnę, żeby Bartek mógł biegać", ale również zorganizował Bieg Przedszkolaków i namówił sponsora na przekazanie pieniążków na konto Bartka!
P.S.
Bardzo dziękuję mojej kochanej żonie.
Za cierpliwość z jaką na mnie czeka. Za to,  że Jej się chce ze mną jeździć, że zajmuje się Bartkiem kiedy ja biegam, a przecież to nie jest wcale takie łatwe z naszym urwisem;)
Dziękuję!







0 komentarze: