Zdiagnozowany :-)
9 lipiec 2011r... Szpital na Kościuszki.... Piękny upalny dzień... Chwilę po 15 rodzi się mały chłopczyk- mój Bartuś.
Nikt nie wie dlaczego nie ma stopy, nikt nie potrafi wyjaśnić czym grozi brak przegrody przezroczystej. Milion niewiadomych, tysiące pytań... czy to moja wina, lekarzy, choroba genetyczna, czy jeszcze coś innego....
2011-2014- skupiamy się na pomocy Bartkowi, rehabilitacja, zbieranie 1%.
Pytanie: "dlaczego Bartek urodził się bez stopy"- zostawiamy, wisi w powietrzu.... Gdzieś z tyłu głowy jest to przy mnie... Co kilka tygodni, miesięcy powraca pytanie- "Dlaczego On?!!!" Potem znowu powrót do tego co jest teraz- wymiana protez, praca, przedszkole, spacery, rowery, biegi
( moje tylko czasami:))
25.05.2014r. Już wiem! Nareszcie rozumiem... To nie za karę, to nie przeze mnie, to nie krzyż do dźwigania przez całe życie! To też nie przypadek, chyba... bo na milion pięćset sto dziewięćset dzieci to akurat moje jest- wyjątkowo bez stopy :D
Nie jest to też dar od losu- ciężko nazwać dar darem, kiedy to "coś" sprawia tyle problemów, potrzeba na to wielu nakładów pieniędzy, rehabilitacji, wyjazdów do lekarzy i innych "znachorów" ze Śląska ;-).
Do sedna- II Piątka dla Bartka ( nie to nie będzie relacja, opis moich odczuć po biegu. Nie będę pisać co mi się podobało, co nie itd.). Ten bieg uświadamia mi coś, czego nie mogłam pojąć przez prawie 3 lata życia mojego Syna.
Gdyby nie brak stopy Bartka, Damian pewnie nie biegałby a już na pewno nie z takim uporem i determinacją, nigdy nie było by I i II Pątki dla Bartka.... Zapewne nie poznalibyśmy tylu wspaniałych osób- Joniów, Chrabąszczów, Rębaczków, Michalskich, Dudków i Was wszystkich Kochana Drużyno.
W niedzielę uświadomiłam sobie, że to wszystko ma sens... Bartek nie ma stopy, tylko stopy- w zamian ma Drużynę, koszulki MOCY, swój bieg, rodzinę biegową (bo inaczej nie da się Was określić).
Bartka otaczają sami pozytywnie zakręceni ludzie-zawsze gotowi pomóc.
Od niedzieli śpię spokojnie. Nie zastanawiam się już "Dlaczego?!" Tak musiało być... po prostu. Coś za coś- jak mówią....!!! Mógłby mieć dwie zdrowe stopy a wokół siebie żadnej życzliwej osoby. A tak, nie jest sam i nigdy sam nie będzie.... Będziemy My, będziecie Wy. Razem damy radę z jednym małym blond-urwisem, prawda?
Widzimy się tu za rok? :-) |
|
A tak w ogóle to bieg był super!!! Nie będę tego wydarzenia nazywać zabawą biegową- bo dla kogoś kto nie biega,a wręcz tego nie lubi to nie była zabawa... Matko kochana ile ja się namordowałam,żeby w tej duchocie dojść, dobiec, dopełznąć do mety.... :)Było warto, dla Bartka, dla Siebie, dla tych okrzyków - "Biegniemy dla Bartkaaaa"!!!
Do zobaczenia za rok na III Piątce dla Bartka nasi biegowi Przyjaciele:-****
Wzruszyłam się!! Jesteśmy z Wami :)))
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis! Też się wzruszyłem. Musi się starzeję. ;)
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się bez przyczyny - ja w to wierzę :-)
OdpowiedzUsuńTwój syn stał się motorem napędowym zmian w Tobie i w Twoim otoczeniu. Znajomemu urodził się synek z rozszczepem kręgosłupa. Całkowicie odmieniło to jego życie. Odmieniło na lepsze. Odnalazł w sobie siłę, o którą nawet się nie podejrzewał. I chyba przez ten pryzmat należy rozpatrywać sytuację, gdy los rzuca kłody pod nogi.
OdpowiedzUsuńZa kilka tygodni biegnę w Lubartowie w biegu charytatywnym dla Julki - dziewczynki, która urodziła się bez kości strzałkowych, piętowych i śródstopia. Gdyby ktoś miał ochotę się przyłączyć zapraszam.
Fido wrzuć info na naszego fejsa, może ktoś będzie zainteresowany.
UsuńPozdrawiamy!
Już wrzuciłem. Wielkie dzięki
UsuńPięknie ! Wzruszyłam się również :D
OdpowiedzUsuń