II Piątka dla Bartka - oczami ojca.

5/27/2014 13 Komentarze

Na metę wbiega Aleksandar Vuković i piłkarze Korony Kielce. Wbiegają, patrzą na medale i z oburzeniem wyrzucają je do kosza.
Jest 4.30, budzę się i już nie mogę zmrużyć oczu. Emocje.

Od dwóch dni próbuję poskładać swoje myśli. Jak nigdy jest ciężko opisać bieg, w którym przecież brałem udział.
Ale ten bieg to tylko efekt finalny tego co działo się  wcześniej.

Jakiś czas temu powstało Świętokrzyskie Stowarzyszenie Biegaczy SieBIEGA. I to właśnie te osoby odpowiadają za to całe szaleństwo. Przed chwilą widziałem, że Paweł już napisał TUTAJ jak powstały medale, więc nie będę się powtarzać. Napiszę tylko jedno zdanie, które nakreśli poziom zaangażowania tych osób w organizację biegu : Gdyby była potrzeba, by na bieg przyjechać walcem drogowym, to ten walec by tam był! :)
Serio! Ci ludzie są nieobliczalni!
Joniu i Mycha Joniowa :), Mateusz i Ola, Regina i Paweł, Maciek, Waldek, Darek i Ania, Agnieszka, Kamil, Magda, Paciorki,  Maciek i Michał jesteście wielcy!

Postaram się tu krótko opisać jak II Piątka Dla Bartka wyglądała z mojego punktu widzenia. Organizatora i uczestnika. Ciężko będzie o obiektywizm, proszę wybaczcie, ale przecież ten bieg to spełnienie moich marzeń. I jest dla Bartka. 
Podzielę relację na dwie kategorię:emocje i organizacja.


Emocje
Przed biegiem w tłumie ludzi, który powoli się tworzy dostrzegam kolegę, którego nie widziałem cztery lata. Przyjechał na bieg z Irlandii. Nic wcześniej nie powiedział, chciał zrobić niespodziankę. Udało mu się. Bardzo!

Ten niedzielny poranek składał się właśnie z takich "małych" chwil. Chwil niezwykłego poruszenia. Chwil, w których ciężko powstrzymać napływające do oczu łzy. Szczęścia.
Patrzysz na tłum ludzi, co chwilę pojawia się ktoś w KOSZULCE MOCY. Większość jeszcze kojarzę, ale część osób...przepraszam, nie pamiętam Waszych imion. Ale uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Pada dużo ciepłych słów. Pada też ważne słowo przepraszam, mówione w uścisku i ze łzami w oczach - tak bardzo potrzebne przepraszam.
W krótkiej rozmowie z Wojtkiem z Nessi, wspominam mój pierwszy półmaraton, który pobiegłem dla Bartka i zaczynam się zastanawiać, czy to co się dzieje wokół, dzieje się naprawdę. Jeśli to sen to chcę tu zostać. Czuję się jak wśród najbliższych.

Kilka minut do startu. Jestem tak zestresowany, że nawet nie rejestruję, która jest godzina. Karolina podchodzi i mówi, że będzie na mnie czekać z Bartkiem. Ja mam "coś" powiedzieć przed rozpoczęciem biegu.
Stojąc na "scenie" dociera do mnie ogrom tego wydarzenia. Coś mówię, ale zastrzelcie mnie - nic nie pamiętam. Za chwilę start.
I to się dzieje naprawdę!


Bartek jedzie w swoim wózku i przybija piątki, mijają nas kolejne osoby, uśmiech, gratulacje i życzenia powodzenia.
Nie śpieszy nam się, Karolina jest "zającem":) i dobrze, niech to trwa jak najdłużej!
Czym się różni Piątka od innych biegów? Bo widzisz tu bardzo dużo ludzi, którzy są tu nie po to, żeby biegać! Przyszli, żeby pomóc i uczestniczyć w tym wydarzeniu!
Przed nami biegnie Wojtek, zabrał swojego syna i chłopaków z jego klasy na bieg. Każdy ma swoją koszulkę MOCY. Wojtek ich prowadzi. Obok przebiega Pan, który na pierwszy rzut oka z bieganiem nie ma nic wspólnego. Uśmiecha się, przybija piątkę i biegnie dalej. Co chwilę ktoś podbiega, przybija piątkę. Dużo znajomych, ale i mnóstwo zupełnie nam obcych osób.
A my gdzieś przy końcu mamy szanse to wszystko oglądać. Pod koniec przybiegają do nas Ci, którzy już ukończyli bieg. Zaczyna tworzyć się spora grupa w białych koszulkach MOCY. Przy stadionie to już naprawdę dużo osób.
I stało się coś, czego prawdopodobnie nie zapomnę do końca życia.  Paweł (Suchy) zaczyna krzyczeć! Skąd On ma taki głos?! Krzyczy tak, że ja mam ciary na całym ciele! Krzyczy tak, że porywa całą grupę i po chwili krzyczą wszyscy! Krzyczą a ludzie klaszczą w rytm! 
Kilkaset osób krzyczy  jedno zdanie. Na samą myśl o tym mam dreszcze. Oni wszyscy krzyczą:

Biegamy dla Bartka!!!
Bieeegamyyyy dlaaaa Baartkaaaaa!!!




A Bartek wbiega z nami na metę! 

I w takiej chwili zadajesz sobie pytanie: gdzie ja zostawiłem swoje okulary przeciwsłoneczne?
A później myślisz: a olać to! To są łzy radości! Pięknego wzruszenia! Nie wstydź się ich!

Suma małych chwil, drobnych gestów, uścisków dłoni.
Suma wielkich emocji. Ogromnej radości i szczęścia. 
Nigdy nie byłem dobry z matematyki, ale tutaj żadne równania nie pomogą. To trzeba przeżyć.
Tak ja widziałem ten bieg. Jako ojciec małego chłopca, który porusza tłumy.



Organizacja.
Czy to był happening, zabawa biegowa czy bieg? Coś pomiędzy. Założenie było, że się nie ścigamy, czas i miejsce nie są ważne. Ale to jednak bieg, więc siłą rzeczy miało to miejsce. Organizacyjnie myślę, że było naprawdę nieźle, może nawet dobrze :), wyciągnęliśmy wnioski z wcześniejszych biegów, które organizowaliśmy. 
Nie udało się uniknąć błędów. Szczególnie na mecie. Brak elektronicznego pomiaru czasu jest kłopotliwy. To jednak za krótki dystans przy takiej liczbie uczestników. Jako organizatorzy musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w przyszłym roku szukamy sponsora, który wyłoży ponad 2000zł na pomiar czasu(a przecież to bieg charytatywny), czy w ogóle rezygnujemy z pomiaru, miejsc itd.? Może Wasze komentarze pomogą nam odpowiedzieć na to pytanie?:)
Dostaję, dostajemy dużo wiadomości, że Wam się podobało i to najważniejsze.


P.s.
Dziękuję serdecznie sponsorom i partnerom biegu. Dziękuję również wolontariuszom z mojej szkoły, a także harcerzom i młodzieży z Plastyka. Darek Misiorowski i cała ekipa MOSiRu Kielce - bez Was nie dalibyśmy rady!!!

13 komentarzy:

  1. No i nie widzę, co piszę... :'( Więc napiszę tylko, że za rok, choćby skały...wiadomo co, jestem z Wami <3 Wirtualny start był dla mnie bardzo emocjonujący, ale patrzę na zdjęcia, czytam Wasze opisy i żal ściska mi nie tylko 4 litery, ale i całą resztę, że nie mogłam być na miejscu... Za rok! Mam kolejny cel i kolejny raz bardzo Wam dziękuję...za wszystko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto pięćdziesiąty raz się popłakałam! Nie ma końca wspominanie. Dlaczego? Bo nie ma takiego drugiego wydarzenia w Kielcach! Nie ma!

    Organizacyjnie: bieg dla dzieciaków trzeba rozwinąć, po zrobić piknik i usprawnić losowanie nagród, ewentualnie zrobić ten pomiar, ale jakimś innym sposobem, przecież wszystko się da!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bieg Smyka koniecznie do poprawy, szczególnie liczby startujących dzieciaków.

      Usuń
    2. Tak z tym się zgadzam bo moje dziecko przeżyć nie mogło że nie zdążyło się zapisać :(

      Usuń
  3. Pomiar jest zbędny. Na mecie widać, kto dotarł pierwszy. Poza pudłem dalsza klasyfikacja nie jest konieczna. Pozostali mają zegarki lub inne sport-trackery. Poza tym nikt nie będzie marudził, że trasa pod górę i życiówki nie zrobił. Organizacja super! Dziękujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam dylemat ;) Bo to jednak bieg, i jest spora grupa biegaczy, którym zależy na oficjalnym wyniku.
      Zobaczymy, został jeszcze rok do III Piątki.

      Usuń
    2. Ja nie mam. Pomiar jest zbędny. Stoper miałem, kiedyś go wyłaczyłem. Naprawdę nie jest ważne dla mnie minuta w tą czy w tamtą. Stojąc w "kolejce" po medal parę osób przepuściłem, parę mnie minęło. I nikt nie miał do nikogo pretensji. Naprawdę nie liczyło się miejsce i czas. Gdyby za meta wręczyć medal i "rozgonić" towarzystwo to też by było.

      Usuń
    3. Damian. Zbędny zgadzam się z Pawłem. Pierwszą trójkę można wyłapać ręcznie. Wynik się nie liczy, nie w tym biegu. Stojąc w "kolejce" po medal przepuściłem kilka osób, kilka mnie wyprzedziło. Nikt się nie wkurzał na nikogo bo nie miejsce było ważne.

      Usuń
    4. Pomiar jak najbardziej zbędny! Większość biegaczy wyposażona była z zegarki, telefony i inne gadżety także myślę że nie powinniście sobie zaprzątać tym głowy. Podejrzewam że większość uczestników będzie tego samego zdania, bo przecież w "5tce" nie chodzi o wyścig i bicie rekordów... Zwiększyć liczbę miejsc dla dzieciaków!

      Usuń
  4. Cholera, popłakałam się. Szkoda, że mo do Was nie było po drodze, ale myślami byłam z Wami i też w niedzielę przebiegłam piąteczkę. Powodzenia w dalszych akcjach.

    OdpowiedzUsuń
  5. ewentualnie można wydłużyć korytarz na mecie, powiedzmy tak na 200m z czego 150m przewężenie dla kolejki "gęsiego"
    Ale to już tak na marginesie, bo dla mnie też nie jest ważne miejsce na mecie a czas każdy sam może sobie zmierzyć :)
    Albo spinaczom napinaczom mówimy stanowcze NIE ;)

    OdpowiedzUsuń