Żona biegacza - też człowiek!
Są różne żony... brunetki, blondynki, czasem rude lub łyse. Mogą być grube, chude, ładne i ładne inaczej. Niektóre biegają, niektóre nie, a jeszcze inne biegają bo mąż biega. Taką żoną jestem JA!
Biegam bo muszę, choć po każdym moim nieszczęsnym biegu- znajomi podjarani tym faktem dużo bardziej niż ja, przekonują sami siebie, cały świat (a także próbują przekonać mnie), że jednak jestem żoną, która lubi biegać.
Nie lubię!!! Od 5-tki w Wawie nic się nie zmieniło. Może było trochę inaczej niż na treningach - nie miałam kiedy przeklinać w myślach jak bardzo tego nie cierpię - wszystko przez pewną zakręconą dziewczynę, która biegła obok i uwierzcie... dokładnie przez 32min i kilka sekund nadawała do mnie jak katarynka ( Dzięki Justyna, bez Ciebie stanęłabym z 10 razy)
To, że biegnę ( tzn. zamierzam się przejść) na Kieleckiej Dyszce też nie świadczy o tym, że jestem żoną lubiącą biegać. Takie moje "szczęście" że mój mąż biegacz mnie zapisał - choć on twierdzi, że ja Go o to prosiłam... Biegacza nie przegadasz....
Jak w każdym związku, w związku Biegacza i antyBiegaczki bywa różnie. Są plusy...2 medale z dwóch różnych biegów jednego dnia przywiezione do domu - to na pewno plus.
Jedzenie przez kilka dni non stop kasz i makaronów, tylko dlatego że mąż ma maraton - minus.
Imieniny męża Biegacza, urodziny i inne okazje- no są plusy. Wiadomo, że prezenty związane z bieganiem.. jest ich mnóstwo, a Mąż Biegacz z takich prezentów cieszy się jak dziecko.
Co by nie pisać...nie jest tak źle mieć Męża Biegacza - przywozi medale, działa dla Syna, jest wysportowany (brak tyłka to jedyny problem, ale cóż nie można mieć wszystkiego ) ma fajnych znajomych biegaczy. Gorzej jest być Żoną Biegającą, nie nadążającą. Zmuszaną do biegów...do treningów... Ehh a przecież ja też człowiek, tyle że bez pasji biegania....
ALE SUPER Z CIEBIE ŻONA BO STARASZ SIĘ NADĄŻAĆ :) SYNUŚ NA PEWNO JEST Z WAS DUMNY :) JESTEŚ MOTYWACJĄ MIMO ŻE TAK CI SIĘ NIE WYDAJE :D
OdpowiedzUsuńMuszę tu sprostować parę rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, mam tyłek ;)
Po drugie, do niczego mojej żony nie zmuszam, czasami tylko namawiam ;)
Po trzecie, fakt z prezentami nie ma problemów ;)