Turnus Bartka
Wróciliśmy z naszego pierwszego turnusu rehabilitacyjnego. Te dwa tygodnie zleciało bardzo szybko, ale zostały bardzo miłe wspomnienia.Jadąc do Dobrego Brata, nie wiedzieliśmy za bardzo czego się spodziewać. Niewiele też wiedzieliśmy o samym ośrodku i miejscowości do której jedziemy. Dobrze jest czasami dać się miło zaskoczyć. Pięknie położony ośrodek nad samym jeziorem Kałębie (zwanym kociewskim morzem). Wokół lasy, pola i łąki. Cisza, spokój. Najbliższa miejscowość oddalona o 3km od ośrodka. Jeżeli ktoś ma dość miejskiego zgiełku śmiało może się tam wybrać!
Ośrodek Dobry Brat |
Jezioro Kałębie |
W Dobrym Bracie, Bartek mógł skorzystać z zabiegów, które początkowo nie przypadły mu do gustu, jednak z czasem przyzwyczaił się do hydromasażu - tzw. kąpiel perełkowa, oraz do ćwiczeń korekcyjnych. Ćwiczenia nawet bardziej polubił, ponieważ nowa ciocia przynosiła zabawki;)
Co ważne, i co koniecznie trzeba zaznaczyć, w ośrodku panowała przesympatyczna atmosfera! Pracownicy ośrodka, począwszy od kelnerek i kucharek, poprzez recepcje, personel medyczny, a kończąc na kierowniku turnusu (Pani Joli;)) to niezwykle pogodni i zawsze pomocni ludzie.
Będąc na turnusie, poznaliśmy również kilka bardzo ciekawych osób. Nie chcę wymieniać nikogo z imienia i nazwiska, chociaż pewnie na to zasługują. Mogę tylko napisać to, że czasami warto brać przykład z ludzi, którzy mają w życiu trochę trudniej niż my - zdrowi i w pełni sprawni. Można się od nich uczyć pogody ducha, dystansu do siebie i swoich problemów, poczucia humoru...Cieszę się, że mogłem ich poznać!
Czas spędzony na Kociewiu, staraliśmy się jakoś ciekawie zagospodarować i trochę pozwiedzać okolice. A trzeba przyznać, że jest tam co zobaczyć. Chyba najfajniejsze wycieczki podczas turnusu, to wyjazd do Zamku w Gniewie, gdzie my zachwycaliśmy się zamkiem a Bartek helikopterem, który akurat tam wylądował ;)
Oraz wycieczka do Szymbarku, gdzie tak naprawdę, dom do góry nogami jest tylko komercyjnym chwytem reklamowym, a całe miejsce przesiąknięte jest historią Kaszub i Polski - dla mnie super połączenie!
Byliśmy też w paru innych miejscach, ale dużo by o tym pisać. Myślę, że Bartek się z nami nie nudził, a i tak najbardziej podobało mu się w wodzie, gdzie testował odporność swojej protezy na działanie wody;)
Podsumowując, to były bardzo udane dwa tygodnie. Świetna atmosfera, ciekawi ludzie i pyszne jedzenie. Dużo fajnych miejsc do zobaczenia i świetne warunki do aktywnego i mniej aktywnego wypoczynku. Zdecydowanie polecamy Dobrego Brata;)
P.S.
Od biegania nie ma urlopu!
Dwa tygodnie turnusu, to nieco ponad 120 przebiegniętych kilometrów! W tym część wspólnie z Karoliną i Bartkiem;) - żona przygotowuje się do biegu na 5km, podczas Maratonu Warszawskiego. Chce przebiec je oczywiście dla Bartka, ale i z Bartkiem w wózku;) Poza tym stwierdziła, że nie ma zamiaru stać bezczynnie i na mnie czekać;)
0 komentarze: